Naokoło Pustyni Błędowskiej
Trasa jest połączeniem tras 14 i 16 z przewodnika rowerowego Pascala po Śląsku. Główna część za
Niedziela, 27 kwietnia 2008
· Komentarze(0)
Naokoło Pustyni Błędowskiej
Trasa jest połączeniem tras 14 i 16 z przewodnika rowerowego Pascala po Śląsku. Główna część zaczyna się w Sławkowie, gdzie na rynku odpocząłem po trasie z Sosnowca (ok. 20km - trochę po drodze, trochę po lesie, trochę po torach). Po upewnieniu się, że na pewno zapomniałem chusteczek, łyku wody i wsunięciu batona, ruszyłam dalej w kierunku Rud. Za Rudami zaczyna się trasa 14 i po skręcie w prawo, można zaniechać nawigacji jadąc tą samą drogą przez następne kilkanaście kilometrów. Najpierw pojawia się Błędów.
Po jakimś czasie zobaczymy znak z napisem Chechło. Jeżeli trchę za centrum skręci się w prawo, wjedziemy na Górę Dąbrówkę, do punktu obserwacyjnego z widokiem na Pustynię Błędowską. Można sobie usiąść na ruinach starego punktu dowodzenia, złapać trochę słońca, a w moim przypadku wyciągnąć parę łyków z camelbaga i wszamać drugie śniadanie.
Brzęczenie silniczków motocykli i kładów, oraz burczenie samochodów po jakimś czasie stało się męczące, patrzenie nudne, wypadki jakoś nie chciały się wydarzyć, więc ruszyłem dalej na trasę. Za Pystkowicami trzeba skręcić w prawo w drogę 791. Następnie już w Kluczach można wyjechać na górę Czubatkę i zobaczyć z innej perspektywy jak ładnie pustynia nam zarasta. Ja podarowałem sobie podjazd, bo zgubiłem drogę i zrobiłem kawałek trekingu po lesie. Na szczęście zasada, że jeżeli chcesz wyjść na górę, idź pod górę, znowu mnie nie zawiodła. Potem standard: położenie tyłka na czymś płaskim i kroma. Po fajnym zjeździe można przeciąć rondo i skierować się na Bogucin Duży, a potem Mały. Przyjemna trasa poza drogą po pagórkach uzmysłowiła mi, że licznik dochodzi do 80 km, a baterie mi słabną. Na szczęście miałem jeszcze jednego asa w plecaku - tubkę z wypakowanym energią i kofeiną żelem, a do niego resztkę pysznej letniej już wody. Na początku nie widziałem różnicy, zwłaszcza wtedy, gdy cały szczęśliwy musiałem wyjechać z powrotem na jakąś górę po tym jak przez pomyłkę zjechałem z niej do samej podstawy. Potem jednak specyfik dotarł w odpowiednie miejsca i resztę trasy pokonałem na lekkim turbodoładowaniu podnosząc średnią o 2 km/h.
Dalej trasa łączy się na chwilę z czerwonym rowerowym szlakiem Orlich Gniazd (kiedyś go przejadę) i mija ruiny zamku.
Teraz do Olkusza pozostaje już niewiele drogi. w Olkuszu mogłem uzupełnić zapasy płynów, a w okolicach rynku trafiłem na mini turniej rycerski.
Czekała mnie już tylko niezbyt ciekawa droga powrotna przez Bukowno (trasa nr 16 wg przewodnika). Dość długie odcinki po lesie doprowadziły mnie z powrotem do Sławkowa, gdzie zamknąłem pętlę wokół pustyni. Na koniec dobrze już znaną trasą wróciłem do Sosnowca.