Sosnowiec - Jaworzno Szczakowa - Mysłowice - Muchowiec - Milowice (a co!) - Sosnowiec

Sobota, 23 maja 2009 · Komentarze(0)
Pierwszy przejazd z Jaworzna do Katowic taką drogą. Miałem nadzieję, że w okolicy elektrowni uda mi się pośmigać po lesie, który na mapie ma obiecujące rozmiary. Niestety jak zwykle na Śląsku las jest, ale wjechać do niego w taki sposób żeby droga nie skończyła się po kilkuset metrach jest jak nawlekanie igły podczas ataku wściekłego pitbula - trzeba mieć szczęście. Drogi pożarowe są na mapie tyko pewnie da się na nie wjechać od 2 strony lasu. Poza tym, jeżeli będą takie jak inne drogi po lesie w tej okolicy, to nie ma co się nastawiać na fajerwerki.
Za to przejazd na Wesołą był przyjemny - trochę górek, ale dzięki nim nie było nudno, ponieważ jechało mi się bardzo dobrze. Ruch był znikomy i postanowiłem puścić sobie jakąś muzykę - wiem, że nie można, ale dzięki temu udało mi się na prawdę odprężyć i cieszyć każdym kilometrem przy wtórze muzyki od szatana.
Przy okazji chciałem zobaczyć jak tam wyglądają Juwenalia na Muchowcu. Trzeba przyznać, że koncerty między akademikami miały o wiele lepszy klimat - porozrzucane grupki studentów pijące tanie wino, po środku zgraja pijanych, spoconych i podskakujących ludzi. Widać było celowość działań i spokojne czekanie na to, co przyniesie karma. Podczas gdy teraz na wielkim placu stał tłum, który z racji skali wyglądał jak kolejka przed kioskiem. Przy drodze stali ludzie, którzy tępo się patrzyli przed siebie i pewnie zastanawiali się czy pójść na koncert, na którym za trzeźwi ludzie krępowali się porządnie dać czadu, iść pić wodniste piwo, albo czy jeżeli będą zmuszeni dojść do cywilizacji, będą musieli zjeść najsłabszych z grupy, i w końcu czy dalej stać i się patrzeć tępo przed siebie. Większość wybierała to ostanie.
Na szczęście zespoły, które mnie ciekawiły już słyszałem na żywo, więc mogłem spokojnie pojechać do domu.

Jechało mi się bardzo dobrze, a nawet z kilometra na kilometr coraz lepiej. Może był to wynik dogasania ostatnich wspomnień po porannym kacu zakamuflowanych gdzieś po Krzychu. Nie chciałbym zapeszać, ale mam nadzieję, że tak już będzie w tym sezonie, bo takiej przyjemności z jazdy nie miałem już od dłuższego czasu.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sieza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]