Sosnowiec - Katowice - Lędziny - Imielin - Jaworzno - Sosnowiec
Czwartek, 15 września 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Trasa zamknięta bez celu.
Piękny mamy wrzesień w tym roku, a dokładnie mieliśmy, bo jak to piszę, to już jest podobny do reszty lata.
Z racji tego, że ostatnio robiłem ok. 70 km kółka i już byłem na północ od Sosnowca, a potem na wschódzie, to teraz przyszła pora na południe. Trasę ustaliłem bardziej w głowie niż na mapie, ale pomogłem sobie satelitą, żeby sprawdzić jak przejechać jeden kawałek.
Udało mi się wyruszyć po 16, więc miałem wystarczająco dużo czasu na szukanie drogi. Zacząłem od przejechania się do Katowic. Za Giszowcem wjechałem do lasu, potem skierowałem się na Murcki, a na koniec przeskoczyłem do Lasu Murckowskiego. Tę trasę przejechałem już tyle razy, że jedyne, co mi utkwiło w pamięci, to to, że żwir, który wysypali na drogę w Lesie Murckowskim ładnie się ubił i jedzie się dość przyjemnie.
Następnie w Lędzinach chciałem sobie podjechać pod kościół na górce i pooglądać góry na horyzoncie, ale nie trafiłem w odpowiednią drogę, i obszedłem się oglądaniem gór między drzewami.
Teraz zaczęło się nieznane, szkoda, że po drogach, ale zawsze lepsze to, niż nic. Starałem się dojechać do Imielina, i poza tym, że raz skręciłem za późno i nadrobiłem trochę drogi, nic ciekawego się nie działo. Czas miałem dobry.
Zgodnie z planem chciałem się dostać do Zbiornika Imielińskiego. Tu z pomocą przyszła mapa i udało mi się bez problemu trafić akurat w miejsce, gdzie kończy się las. Dzięki temu mogłem się zrelaksować jadąc po lesie wzdłuż jeziora. Zależało mi tylko na tym, żeby nie zrobiło się za szybko ciemno, bo jeszcze jednego odcinka trasy nie byłem pewny.
Na szczycie jeziora zrobiłem sobie krótką przerwę, sprawdziłem jak się na prawdę nazywa to mokre - nazywa się "Zbiornik Wodny Dzieckowice". Zrobiłem nawet zdjęcie, żeby nie zapomnieć. Swoją drogą ciekawe dlaczego raz nazwany zbiornik nie może się już tak nazywać, potem w różnych miejscach są podawane różne nazwy. Tak samo jest z Pogorią IV. W każdym razie po przerwie ruszyłem pod A4 w stronę, która mi się wydawała właściwa. Nie miałem dużo czasu na zastanawianie się, bo szarówka zaczynała się kondensować. W końcu dojechałem do prostopadłej drogi i nie wiedziałem w którą stronę skręcić. Ostatnio nie wychodziły mi takie wybory, ale jak się pokręciłem po okolicy, okazało się, że drogę dobrze znam, i jestem bardzo blisko czarnego szlaku, którym mogę dojechać pod samą elektrownię w Jaworznie. Tak właśnie zrobiłem. Po drodze zaszło słońce i połowę trasy jechałem zastanawiając się co mi szkodziło wymienić baterie w lampce.
Pod elektrownią postanowiłem zużyć trochę z mojego 10-minutowego zapasu czasu i pooglądałem widoki. Bardzo ładnie wygląda para z chłodni podświetlona czerwonymi światłami umieszczonymi na ich koronie. Szkoda tylko, że komórka nie daje sobie rady z robieniem zdjęć takich warunkach.
Od elektrowni zostało już tylko 17 km do domu. Jeszcze popracuję nad skrótem, bo teraz widzę, że są możliwości, a jazda po łąkach mało mnie bawi nocą.
Trasą tą zamknąłem Sosnowiec z trzeciej strony. Z czwartej strony są same miasta, więc ciężko będzie zrobić tam kółko i domknąć obwód. Jest to jakby podsumowanie moich kilkuletnich wycieczek. Za każdym razem mimo nowości, korzystałem także ze skrótów i tras, które poznawałem wcześniej. Bez tego nie dałbym rady zrobić takich kółek przed zmrokiem, a potem to już w ogóle musiałbym gdzieś nocować.
Trzeci wyjazd pod rząd, który mi się bardzo podobał, mam nadzieję, że jeszcze coś mi się uda wykombinować ciekawego w okolicach Sosnowca.
Z racji tego, że ostatnio robiłem ok. 70 km kółka i już byłem na północ od Sosnowca, a potem na wschódzie, to teraz przyszła pora na południe. Trasę ustaliłem bardziej w głowie niż na mapie, ale pomogłem sobie satelitą, żeby sprawdzić jak przejechać jeden kawałek.
Udało mi się wyruszyć po 16, więc miałem wystarczająco dużo czasu na szukanie drogi. Zacząłem od przejechania się do Katowic. Za Giszowcem wjechałem do lasu, potem skierowałem się na Murcki, a na koniec przeskoczyłem do Lasu Murckowskiego. Tę trasę przejechałem już tyle razy, że jedyne, co mi utkwiło w pamięci, to to, że żwir, który wysypali na drogę w Lesie Murckowskim ładnie się ubił i jedzie się dość przyjemnie.
Las w drodze do Lędzin© krzicho
Następnie w Lędzinach chciałem sobie podjechać pod kościół na górce i pooglądać góry na horyzoncie, ale nie trafiłem w odpowiednią drogę, i obszedłem się oglądaniem gór między drzewami.
Lędziny - Kościół© krzicho
Teraz zaczęło się nieznane, szkoda, że po drogach, ale zawsze lepsze to, niż nic. Starałem się dojechać do Imielina, i poza tym, że raz skręciłem za późno i nadrobiłem trochę drogi, nic ciekawego się nie działo. Czas miałem dobry.
Kościół w Imielinie© krzicho
Zgodnie z planem chciałem się dostać do Zbiornika Imielińskiego. Tu z pomocą przyszła mapa i udało mi się bez problemu trafić akurat w miejsce, gdzie kończy się las. Dzięki temu mogłem się zrelaksować jadąc po lesie wzdłuż jeziora. Zależało mi tylko na tym, żeby nie zrobiło się za szybko ciemno, bo jeszcze jednego odcinka trasy nie byłem pewny.
"Zbiornik Wodny Dzieskowice"© krzicho
Na szczycie jeziora zrobiłem sobie krótką przerwę, sprawdziłem jak się na prawdę nazywa to mokre - nazywa się "Zbiornik Wodny Dzieckowice". Zrobiłem nawet zdjęcie, żeby nie zapomnieć. Swoją drogą ciekawe dlaczego raz nazwany zbiornik nie może się już tak nazywać, potem w różnych miejscach są podawane różne nazwy. Tak samo jest z Pogorią IV. W każdym razie po przerwie ruszyłem pod A4 w stronę, która mi się wydawała właściwa. Nie miałem dużo czasu na zastanawianie się, bo szarówka zaczynała się kondensować. W końcu dojechałem do prostopadłej drogi i nie wiedziałem w którą stronę skręcić. Ostatnio nie wychodziły mi takie wybory, ale jak się pokręciłem po okolicy, okazało się, że drogę dobrze znam, i jestem bardzo blisko czarnego szlaku, którym mogę dojechać pod samą elektrownię w Jaworznie. Tak właśnie zrobiłem. Po drodze zaszło słońce i połowę trasy jechałem zastanawiając się co mi szkodziło wymienić baterie w lampce.
Zachód nad lasami w Jaworznie© krzicho
Pod elektrownią postanowiłem zużyć trochę z mojego 10-minutowego zapasu czasu i pooglądałem widoki. Bardzo ładnie wygląda para z chłodni podświetlona czerwonymi światłami umieszczonymi na ich koronie. Szkoda tylko, że komórka nie daje sobie rady z robieniem zdjęć takich warunkach.
Elektrownie w Jaworznie nocą© krzicho
Od elektrowni zostało już tylko 17 km do domu. Jeszcze popracuję nad skrótem, bo teraz widzę, że są możliwości, a jazda po łąkach mało mnie bawi nocą.
Trasą tą zamknąłem Sosnowiec z trzeciej strony. Z czwartej strony są same miasta, więc ciężko będzie zrobić tam kółko i domknąć obwód. Jest to jakby podsumowanie moich kilkuletnich wycieczek. Za każdym razem mimo nowości, korzystałem także ze skrótów i tras, które poznawałem wcześniej. Bez tego nie dałbym rady zrobić takich kółek przed zmrokiem, a potem to już w ogóle musiałbym gdzieś nocować.
Trzeci wyjazd pod rząd, który mi się bardzo podobał, mam nadzieję, że jeszcze coś mi się uda wykombinować ciekawego w okolicach Sosnowca.