Sosnowiec - Szopienice - Nikiszowiec - Murcki - Piotrowice - Szopienice - Sosnowiec

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Przygotowania do sezonu ciąg dalszy. Po 3 tygodniach znowu zrobiło się trochę ładniej, wiec trzeba było się gdzieś wybrać. Tym razem postanowiłem pojechać w stronę Katowic. Po godzinnym patrzeniu w mapę udało mi się znaleźć skrawek lasu w zasięgu rozgrzewki, gdzie jeszcze nie byłem i ciekawie wyglądające z satelity osiedle, które mogło stanowić miejsce do którego będę jechał.
Zaczęło się od tego, że zapomniałem kupić coś do picia i postanowiłem poszukać czegoś w Nikiszowcu. Przy okazji przejechałem się po tamtejszym osiedlu górniczym. Fajna sprawa, a dla kobiet do tego frajda w bonusie - polecam :)
Wodę kupiłem, ale nie chciało mi się wracać tą samą drogą i zacząłem swoje zwyczajowe "jak tam pojadę, to pewnie dojadę". I tu niespodzianka - znalazłem po pierwsze kawałek lasu po drugie jezioro w lesie, po trzecie niebieski szlak rowerowy. Szlak świeżo oznaczany, tak świeżo, że jeszcze nie było oznaczeń na słupkach, ale za to słupki były :).
Jeziorko pod Nikiszowcem © krzicho

Dalej był plac zabaw, czy raczej sportowy, nie było go jeszcze 2 lata temu, a jest dość dobrze przygotowany. Teraz jak już można się domyśleć dojechałem do miejsca, gdzie już kiedyś byłem. Niestety cały czas po tym jak znajdowałem coś nowego, to się szybko kończyło. Dalej cały czas niebieskim dojechałem na Giszowiec, ale skręciłem w stronę Mysłowic, potem w na Murcki, ale jeszcze przy okazji trochę pojeździłem w lesie Murkowskim. Z Murcków pojechałem w stronę lasów pod Giszowcem. Ale tylko do stawu Barbary i postanowiłem poszukać celu jaki sobie wyznaczyłem. Trzeba przyznać, że kluczenie po lesie coraz lepiej mi idzie, bo mimo, że udawało mi się znaleźć miejsca, w których nie byłem, trafiłem idealnie do celu. Nawet lepiej niż dzień wcześniej patrząc na satelitę planowałem. Chciałem nawet jeszcze więcej pojeździć, ale kolano przypomniało o sobie i powiedziało stanowcze "chyba raczej nie". W takim razie nie pozostawało mi nic innego jak wrócić do domu najktótszą trasą, jaką często jeżdżę.
Najgorsze tego dnia było błoto, już za Nikiszowcem brodziłem w błocie, a w lasach pod Giszowcem niektóre drogi były nieprzejezdne, albo zdarzały się niespodzianki podczas zjazdów w postaci błotnych kałuż których nigdy tam nie było. Po przejechaniu pierwszej niespodzianki przestało mi zależeć, bo i tak już bardziej zmienić wyglądu chyba się nie dało. Ogólnie błoto dało mi się we znaki, przez to taka niska średnia prędkość, do tego jeszcze bardziej urozmaicony teren dołożył swoje do stanu kolana. Najlepsze jest to, że w tym momencie jestem już w stanie pojechać na jakąś dłuższą trasę. Jeszcze tylko jeden krótszy wypadzik, żeby sprawdzić kolano i koniec z jeżdżeniem po starych śmieciach. Już znalazłem kilka możliwych tras.
Teraz w takim razie może w stronę Pogorii :)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zyluz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]