Sosnowiec - Pogoria - Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec

Czwartek, 29 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Chciałem się przejechać w końcu nad Pogorię, ale, że tam już byłem parę razy postanowiłem połączyć to ze znalezieniem w końcu tego czarnego szlaku, który ostatnio mnie oszukał, bydlak jeden.
Zabrałem się do rzeczy w sposób, maksymalnie niepozostawiający szans czarnemu. Na Zumi wyczaiłem gdzie się zaczyna i po kolei sobie rozrysowałem z nazwami ulic, a nawet po którym domu mam skręcić i wzdłuż czego mam jechać.
Na Pogorię dojechałem szybko z Będzina wzdłuż Czarnej Przemszy i objechałem IV.
Pogoria IV © krzicho

Bez trudu znalazłem szlak i podjechałem do kościółka na górze, którą widać w tle na powyższym zdjęciu, a z bliska na poniższym:
Dąbrowa Górnicza kościółek © krzicho

Widok z tej samej górki na hutę Mitala (chyba), bo natura jest nudna!
Zagłębie Dąbrowskie z najlepszej strony :) © krzicho

Dalej też nie było większych kłopotów aż do miejsca, gdzie błąkałem się ostatnio. Najpierw szukałem jak dojechać do ścieżki koło torów, ale ją znalazłem trochę inaczej niż to na Zumi było. Potem dojechałem do miejscowości chyba Jamki (bo każda ulica tam się tak nazywała) i tam lepiej się nie gubić, bo psy biegają za rowerem (dopiero 3 pies był na tyle duży, że pomyślałem sobie po raz pierwszy <co ja tutaj robię; ?>). Mimo wszystko dostałem się na parking, na którym z tego co widziałem na Zumi mógł być problem. Sam parking składał się z zaschniętego błota, na którym stały 2 tiry i śmierdzący chemią kontener. Dlatego nie tryskałem optymizmem, gdy przez 20 min chodziłem na około i szukałem szlaku. Zwłaszcza, że teren był dosyć podmokły. Znalazłem przecinkę pod linie wysokiego napięcia i wiedząc, że szlak musi ją przecinać chodziłem patrząc po drzewach. Po tym jak już 5 raz powiedziałem sobie, że wracam znalazłem szlak na drzewie, a naokoło krzaki... tak to na prawdę jest szlak pieszy. Wróciłem po rower i zacząłem się przedzierać ogólnie trasa po miękkim, po krzacorach i z podjazdami, co mi się tak sobie podobało, bo nie naprawiłem jeszcze przerzutek i na niskich biegach protestowały. Ja na początku sezonu, mimo, że ogólnie lubię takie rzeczy to gwizdałem płucami jak astmatyk na olimpiadzie (bez inhalatora). Trasa krótka, ale jednak trochę nie dla mnie, ale jak ktoś lubi... to i tak nie znajdzie! W ten sposób dojechałem do ładniejszej drogi i przerzutki się przerzuciły, więc można jechać szybciej, czyli płuca jak wcześniej. Tu dojechałem do czegoś co widziałem na satelicie, i chciałem zobaczyć na własne oczy. Jakaś chyba stara huta, albo coś w tym stylu zrobiona z wapiennych kamieni i posiadająca 3 ceglane kominy. W środku lasu wygląda ciekawie.
Śjakaś stara huta w środku lasu, czy cuś, ale fajne - pod Dąbrową Górniczą © krzicho

Dalej huta © krzicho

Komin starej huty w lesie pod Dąbrową Górniczą © krzicho

Ciekawie to może i wyglądało, ale w tym miejscu szlaki były malowane na drzewach chyba losowo. Jeden znalazłem w kompletnie irracjonalnym miejscu - nawet drogi tam nie było ledwie można było dojść. Ale znaczek po znaczku przesunąłem się o 20m dalej, gdzie droga zaczęła zjeżdżać w dół. Na mapie był podobny zakręt, więc pojechałem w dół... a potem z powrotem. Tam nie było szlaku. Niby oznaczyłem sobie jakie mniej więcej odległości powinny być między zakrętami, ale trochę kluczyłem i licznik pokazywał co chciał, a poza tym byłem zajęty ziajaniem i nie miałem czasu patrzeć się na niego. Zostawiłem rower i zacząłem zwiedzać las na piechotę. Nic nie znalazłem, ale postanowiłem jechać na przełaj przez las i postarać się dojechać do cywilizacji. Tak więc zacząłem odwracać rower iii tak za plecami był. Dobrze, że nie zaznaczyli tego na mapie, bo inaczej bym sobie pół godziny mniej mógł spędzić w lesie. Teraz czekała mnie tylko jeszcze jedna przeprawa, bo jak pisałem wcześniej szlak na Zumi jest trochę nieaktualny i trzeba było znaleźć w pewnym miejscu odnogę. Znalazłem? Nie. dojechałem za to do miejsca, do którego dojechałem ostatnio, tylko po 2 stronie ekspresówki. Opalały się tam nawet panie z lasu, na które trąbiły tiry i właśnie ten dźwięk uświadomił mi, że będę musiał jeszcze raz jechać pod górę. W tej chili już miałem godzinę opóźnienia w stosunku do założonego planu, a miałem jeszcze coś załatwić. Odnogę znalazłem, końcówka drogi przez las mnie trochę obrzuciła błotem, ale co tam, ZNALAZŁEM, PRZEJECHAŁEM, ODKRYŁEM!!! Żadem szlak się przede mną nie ukryje, nieważne jak źle opisany, czasem i 5 lat metodą prób i błędów szukałem za każdym razem zdobywając po 100m trasy! Nie będzie Zumi pluł nam w twarz, ni szlaków nam uaktualniał!
No dobra koniec tego. Wróciłem tak jak wcześniej i znalazłem po drodze wjazd do jeszcze jednego lasu. Może się kiedyś wybiorę.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jegoa

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]