Sosnowiec - Będzin - Góra Dorotka - Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec

Sobota, 21 maja 2011 · Komentarze(0)
Dzień zaczął się tłuczeniem młota pneumatycznego w powierzchnię balkonu. Nawet to nie zwalczyło chęci przespania się po całym tygodniu pracy i po powrocie o 5 nad ranem. Po kilku seriach i tak usypiałem, co nie zmieniło faktu, że się nie wyspałem.
Postanowiłem powtórzyć wyjazd na Dorotkę, tylko tym razem zrobić zdjęcia. Zapowiadali burze, ale nie było wiatru, więc ciężkie chmury nie przesuwały się, a pomiędzy nimi dalej było niebieskie niebo. Szkoda tylko, że było tak duszno i ciepło. Do Będzina dojechałem bez problemu, tylko jakoś tak woniej. Potem przejechałem przez to, co zostało po targu, czyli równomierną warstwę plastikowych butelek i worków. Dalej już w parku okazało się, że nawieźli piachu i teraz nie da się przejechać nie tylko po wałach, ale także po alejkach. Spacer mi się wydłużył... Potem pojechałem tak jak ostatnio obok Łagiszy i obok lasu Grodzieckiego. Podjechałem pod górę i wszystko szło całkiem dobrze, poza tym, że byłem trochę bardziej niż ostatnio zmęczony.
góra Dorotki © krzicho


U podstawy roztaczał się dość ładny widok na okolicę i elektrownię, którą po drodze mijałem.

Elektrownia Łagisza © krzicho


Na górę dojechałem drogą, którą zauważyłem wcześniej i jakoś poszło. Tym razem kościółek lepiej się prezentował, bo było więcej słońca.

Koścółek na górze Dorotce © krzicho

Kościół na górze Dorotce © krzicho


Zjechałem sobie jakąś trasą zjazdową, tylko, że wolno, a potem kupiłem Pepsi i loda. Przy okazji zauważyłem, że znowu mam problem ze zdjęciami, bo mi się komórka rozładowała. Trudno się mówi i jedzie się dalej. Ruszyłem na Gródków, potem objechałem las, tak jak to ostatnio wybadałem i przejechałem na drugą stronę ekspresówki. Potem wjechałem do lasu, za którym była Pogoria i przejechałem sobie na drugą jego stronę. W tym momencie zauważyłem, że nad Czeladzią wybudowała się już ładna chmura burzowa i leje, z niej, że aż ciemno się pod spodem zrobiło. Równocześnie zachciało mi się pozwiedzać okolicę, i pół godzinki kręciłem się po lesie. Nic ciekawego nie znalazłem, ale za to wyjechałem obok parku Zielona. Po nim też trochę pojeździłem, ale już zacząłem się zastanawiać co dalej robić. Uznałem, że dojadę do Pogorii III i tam się zastanowię. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Na otwartym terenie okazało się, że nie tylko za mną jest burza, przede mną też się formowała, i z obu stron dochodziły już dźwięki oznaczające, że lepiej nie będzie. Analiza sytuacji z mapą uzmysłowiła, mi, że raczej nie opłaca się wracać przez Będzin i najlepiej jakbym pojechał przez Dąbrowę i Maczki. Na około, ale ok. Jeszcze przed dojechaniem do pierwszego punktu trasy powrotnej znowu zmieniłem zdanie, bo burze przybliżyły się do siebie i teraz był między nimi tylko pasek ładniejszego nieba. Przypomniało mi się, że dokładnie pod tym paskiem biegnie droga od Dąbrowy, przez Zagórze. Taką opcję wybrałem. Po drodze obserwowałem błyskawice po obu stronach, ale z ulgą zauważyłem, że dobrze im tam gdzie są. Na koniec jeszcze przejechałem się jednym nowym skrótem i 5km od domu zaczęło lekko padać. Mogę omijać chmury po drodze do domu, ale na to jak ominąć chmurę nad domem jestem za głupi i trochę zmokłem, na szczęście prawie w ogóle.
Wycieczka jak zwykle udana, miała swój urok i mimo, że powtarzałem trasę, pojeździłem dużo po nowych terenach. Teraz jak to piszę, znowu się rozpadało i właśnie przechodzi mi nad domem burza, dzięki czemu łatwiej mogę wrócić do tamtych chwil.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jegoa

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]