Sosnowiec - Maczki - Bukowno - Jaworzno Szczakowa - Maczki - Sosnowiec

Środa, 23 maja 2012 · Komentarze(0)
Ładny dzień itp. - pojechałem.
Na Maczki, nie byłem w tym roku. Trasa normalna, niestety okazuje się, że Alzheimer zaczął swoje niemieckie sztuczki i strasznie się plątałem w lasach. Dzięki temu zwiedziłem całkiem spory kawałek nowych terenów. Najpierw po trasie, po której jeździła wcześniej jakaś zgraja zorganizowanych koni z pasażerami na grzbiecie, tylko, że mało rozgarniętych, bo trasa była ogrodzona. Pewnie dzieci, ale się nie wypowiem, bo każda matka myśli, że jego pociecha jest najmądrzejsza i przyjdzie mi zrobić oklep i to nie w sensie jaki jej przyszły uczestnik pardubickiej i laureat Nobla zna z doświadczenia. Haha, nie na temat piszę, ale co tam. W każdym razie przez te konie były straszne w w w we r r r r te te te te py, droga zmieniła się w piaskownicę i więcej tam nie pojadę. Ale znalazłem polankę i było super fanie i szkoda w ogóle, że mnie tam teraz nie ma... powiedzmy.
Polanka w lesie za Maczkami © krzicho

Następnie okazało się, że zamiast z konsekwencją borsuka posuwać się na przód, zrobiłem koło, a raczej okrąg, czy coś takiego i wróciłem na swoją drogę, tyle, że wcześniej i musiałem odrabiać. Pomyślałem, że już chyba wiem jak jechać, pojechałem inaczej iiii okazało się, że zamiast z konsekwencją borsuka posuwać się na przód, zrobiłem koło, a raczej okrąg, czy coś takiego i wróciłem na swoją drogę, tyle, że wcześniej i musiałem odrabiać. Tym razem błądziłem po drugiej stronie drogi. Lekko tylko zrażony pojechałem dalej, tym razem o dziwo trafiłem tam, gdzie planowałem i dograłem dalszy ciąg planów, w postaci "a może by tak do Bukowna".
Ponieważ tak dobrze mi szło błądzenie, tym razem specjalnie pojechałem w nieznane. Droga najpierw ładna, potem zarośnięta, potem ciasna, aż w końcu skończyła się w trawie na jakiejś polance, gdzie zrobiłem to nudne zdjęcie.
Inna polana za Maczkami © krzicho

Od tej pory tak sobie wyobrażam koniec świata. Nie zrażony tym że mogę tam spędzić resztę życia jeżeli jeszcze bardziej się zgubię, postanowiłem jechać w stronę byłej kopalni piasku pod Bukownem. Okazało się, że kiedy jestem zagubiony trafiam do celu lepiej, bo po kilku minutach byłem dokładnie tam, gdzie chciałem.
Zaskoczony powodzeniem objechałem kawałek kopalni, postanowiłem spróbować kumulacji i ruszyłem w las. Jechałem i jechałem, i wyjechałem na drogę. Okazało się, że trafiłem tam, gdzie próbowałem się dostać przez 3, albo 4 lata. Znalazłem się na żółtym szlaku do Bukowna. Szukałem z mapą, bez mapy zakręcając w każdą możliwą drogę, udało mi się dopiero wtedy, gdy sprawdziłem trasę na satelicie. A tu się wychodzi na to, że wystarczy się zgubić.
Po drodze okazało się, że zjedzenie połowy obiadu i nie branie wody nie jest optymalnym planem, bo jakoś ciężko mi było złapać równowagę, kiedy schodziłem z roweru. Dlatego zjeździłem kawałek Bukowna, żeby znaleźć sklep. Sklep był, tylko, że właśnie zamykany, więc niepocieszony wyruszyłem w długą drogę do Jaworzna.
Jechało się. Więcej nie da się powiedzieć. Jak się dojechało do zalewu Sosina, to się skręciło w stronę bocznicy kolejowej, potem przez stację poboru wody, i lasek dojechało się na Maczki. Tam wykupiłem połowę sklepu i przystąpiłem do konsumpcji. Siły wróciły, ale za to zaczął boleć brzuch z przejedzenia. w takim razie było innego wyboru i reszta trasy przebiegła normalnie.
Fajna wycieczka, inna niż myślałem, ale jak były nowości, to nie ma co narzekać.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ibylo

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]