Sosnowiec - Maczki - Dąbrowa Górnicza - Sławków - Maczki - Sosnowiec

Sobota, 23 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Postanowiłem pojechać w stronę Maczek, a potem się pomyśli.
Po drodze na początku szukałem paru skrótów, niestety z marnym skutkiem. Potem jednak poszczęściło mi się i znalazłem ciekawą drogę, która wiodła trochę po starym nasypie kolejowym, przez Kukułki i prawie pod Klimontów - Pierwsza nowość.
Skrót na Kukułki © krzicho

W tym momencie rozładował mi się komurek i więcej zdjęć nie będzie. <Wszyscy się cieszą i klaszczą w dłonie> W każdym razie, nawet z rozładowaną baterią dojechałem na Maczki i zacząłem się zastanawiać co dalej. Wymyśliłem, że są może jeszcze jakieś górki w Dąbrowie Górniczej, na które nie wjechałem i postanowiłem to sprawdzić. W tym celu musiałem sobie przypomnieć jak się jedzie na Dąbrowę z Maczek. Najpierw był czarny szlak, a potem wielka improwizacja. Przy okazji na Kazimierzu znalazłem fajny terenowy tor do downhillu, naprawdę bardzo dobrze wykonany. Nowości nr 2 zaliczone. Potem odnalazłem przeznaczenie i trafiłem na drogę, którą już znałem, którą dojechałem do Dąbrowy, ale jeszcze nie przejechałem Katowickiej ekspresówki. Tu myślałem, że znajdę jeszcze jakiś niezdobyty wzgórek, ale się pomyliłem i postanowiłem pozwiedzać płaskie. Pojechałem ulicą Strzemieszycką i okazało się, że to bardzo przyjemna droga, co prawda na początku pod górę, ale potem za to długi zjazd. Wszystko co piękne... i okazało się, że ta ulica łączy się z Katowicką, na której rowerem, to raczej nie na trzeźwo, więc zacząłem się martwić, że będzie długi powrót tą samą drogą. A tu nie :) okazuje się, że wzdłuż Katowickiej ciągnie się droga szutrowa i to aż do samego Sławkowa. Trzecia nowość, a co!
W Sławkowie odpocząłem na rynku i popatrzałem na mapkę. Jak nic ulica Krakowska strzela prosto w stronę Maczek. Tego dnia nic mnie nie mogło powstrzymać przed odkrywaniem. Dzień Kolumba, czy jak...? Po drodze jeszcze znalazłem wjazd na jakąś drogę rowerową, trzeba będzie kiedyś sprawdzić, bo już się zaczęło robić późno i nie podjąłem wyzwania, zwłaszcza, że nie wiedziałem za bardzo gdzie jestem. Droga się skończyła, zaczął się szuter przez las, potem coś przemysłowego. Najpierw postanowiłem objechać ze złej strony, potem na szczęście znalazłem most kolejowy, pod którym przejechałem w stronę lasu za Maczkami. Okazało się, że to jest ta bocznica kolejowa, na którą trafiałem za każdym razem, kiedy nie chciałem. Teraz natomiast chciałem pojechać z powrotem, a nie wiedziałem jak. Kluczyłem po lesie dość długo i jakoś nie mogłem dość do tego, gdzie jestem. Na szczęście jak zwykle wszystko skończyło się dobrze, bo nawet nie wiedziałem kiedy wjechałem na moją klasyczną ścieżkę przez las. Czwarta nowość za plecami. Teraz tylko wypadało wrócić do domu.
Dawno tyle ciekawych i nowych rzeczy nie odkryłem w ciągu jednej wycieczki. Poczułem się jak kiedyś, kiedy wszystko to, po czym teraz jeżdżę odkrywałem. Trudno o lepszą wycieczkę, dawno takiej nie było i pewnie długo nie będzie!

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ionag

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]