Sosnowiec - Jaworzno - Zbiornik Imieliński - Jaworzno - Sosnowiec
Poniedziałek, 20 września 2010
· Komentarze(3)
Kategoria Trasa zamknięta do celu
Ładna pogoda pozwoliła mi podejść do planowanego wyjazdu nad Zbiornik Imieliński. W tym celu najpierw pojechałem do Jaworzna mniej więcej tak, jak robiłem to do tej pory. W okolicach elektrowni zjechałem żółtym szlakiem do lasu, a potem przesiadłem się na czerwony.
Tym razem się nie zgubiłem i trwałem na czerwonym aż do skrzyżowania z niebieskim, który miał mnie zaprowadzić nad wodę. Niebieski był oznaczony w sposób wystarczający do granicy Jaworzna, czyli jakieś 150m, a dalej trzeba było sobie radzić samemu. Na szczęście jak dojechać do jeziora było jeszcze na mapie tras rowerowych Jaworzna, a potem znalazłem następną mapkę, na której było widać jak biegnie szlak dalej. W sumie do zbiornika trafiłem mniej więcej bez problemu.
Dalej szlak trzymał się brzegu, tylko miejscami było mokro, a całe 2 znalezione przeze mnie oznaczenia w odległości 10 m od siebie i to w miejscu gdzie się nie dało skręcić, pozwoliły mi się nie zgubić. Wraz z cywilizacją pojawiło się więcej dróg, czyli możliwości złego skręcenia, ale jakoś trzymałem się brzegu i najpierw znalazłem przystań z łódkami rybackimi,
a potem z żaglówkami:
W tym momencie zacząłem kluczyć i kombinować, żeby bez większych problemów jakoś objeżdżać powoli kolejne boki jeziora. Zrobiłem sobie po drodze przystanek na Smutnej Górze (czy jakoś tak) i w ramach regeneracji sił czytałem sobie o ofiarach epidemii cholery w XIX w.. Ostatni bok zbiornika pokonałem jadąc po dość dobrej drodze gruntowej między jeziorem, a Przemszą.
Niestety jezioro było zasłonięte ogrodzeniem, ale za to rzeka prezentowała się nawet przyzwoicie.
Tutaj pojawił się mały problem, bo okazało się, że jechałem po złej stronie rzeki, i nie miałem możliwości dostania się do czarnego szlaku i kontynuowania zaplanowanej drogi. Koniec końców dojechałem do punktu wyjścia i z racji tego, że robiło się późno, postanowiłem wracać do domu mniej więcej tą samą drogą. Kiedyś jeszcze przejadę się tak, jak wcześniej planowałem.
Mniej więcej ta sama droga przebiegała przez las w okolicach elektrowni w Jaworznie, ale tym razem postanowiłem przejechać się najpierw czarnym szlakiem, a potem dostać się niebieskim, którym jeszcze nie jechałem do czerwonego i wrócić po śladach do domu. Niebieski szlak mnie kompletnie zaskoczył. To jest chyba najładniejszy kawałek w całym lesie. Droga jest szeroka, są jeziorka, a ponieważ nie było wiatru powierzchnia wody była lustrzana. Z jednej strony było widać odbicie lasu i rozkwitająca nieśmiało białe lilie,
z drugiej strony widać było odbicie kominów i rozkwitającą ponad nimi parę:
Po drodze jak zwykle zatrzymałem się na chwilę przy Balatonie. Wypiłem do końca wodę, odpocząłem i zrobiłem jeszcze jedno zdjęcie.
Wycieczka była bardzo udana, nie udało mi się co prawda przejechać się do końca zaplanowaną trasą, ale dzięki temu odkryłem niebieski po lesie w okolicach elektrowni w Jaworznie. Do tego znalazłem jeszcze na mapie zielony w lasach obok Zalewu Imielińskiego i żółty, który może poważnie skrócić dojazd do Jaworzna. W sumie to jakby to połączyć, wyszłaby całkiem fajna wycieczka :)
Las pod elektrownią w Jaworznie - czerwony© krzicho
Tym razem się nie zgubiłem i trwałem na czerwonym aż do skrzyżowania z niebieskim, który miał mnie zaprowadzić nad wodę. Niebieski był oznaczony w sposób wystarczający do granicy Jaworzna, czyli jakieś 150m, a dalej trzeba było sobie radzić samemu. Na szczęście jak dojechać do jeziora było jeszcze na mapie tras rowerowych Jaworzna, a potem znalazłem następną mapkę, na której było widać jak biegnie szlak dalej. W sumie do zbiornika trafiłem mniej więcej bez problemu.
Zbiornik Imieliński© krzicho
Dalej szlak trzymał się brzegu, tylko miejscami było mokro, a całe 2 znalezione przeze mnie oznaczenia w odległości 10 m od siebie i to w miejscu gdzie się nie dało skręcić, pozwoliły mi się nie zgubić. Wraz z cywilizacją pojawiło się więcej dróg, czyli możliwości złego skręcenia, ale jakoś trzymałem się brzegu i najpierw znalazłem przystań z łódkami rybackimi,
Zbiornik Imieliński© krzicho
a potem z żaglówkami:
Ziornik Imieliński© krzicho
W tym momencie zacząłem kluczyć i kombinować, żeby bez większych problemów jakoś objeżdżać powoli kolejne boki jeziora. Zrobiłem sobie po drodze przystanek na Smutnej Górze (czy jakoś tak) i w ramach regeneracji sił czytałem sobie o ofiarach epidemii cholery w XIX w.. Ostatni bok zbiornika pokonałem jadąc po dość dobrej drodze gruntowej między jeziorem, a Przemszą.
Między Zbiornikiem Imielińskim, a Przemszą - było ładniej© krzicho
Niestety jezioro było zasłonięte ogrodzeniem, ale za to rzeka prezentowała się nawet przyzwoicie.
Przemsza - zdjęcie może nie rozpieszcza urodą, ale jak na Przemszę...© krzicho
Tutaj pojawił się mały problem, bo okazało się, że jechałem po złej stronie rzeki, i nie miałem możliwości dostania się do czarnego szlaku i kontynuowania zaplanowanej drogi. Koniec końców dojechałem do punktu wyjścia i z racji tego, że robiło się późno, postanowiłem wracać do domu mniej więcej tą samą drogą. Kiedyś jeszcze przejadę się tak, jak wcześniej planowałem.
Mniej więcej ta sama droga przebiegała przez las w okolicach elektrowni w Jaworznie, ale tym razem postanowiłem przejechać się najpierw czarnym szlakiem, a potem dostać się niebieskim, którym jeszcze nie jechałem do czerwonego i wrócić po śladach do domu. Niebieski szlak mnie kompletnie zaskoczył. To jest chyba najładniejszy kawałek w całym lesie. Droga jest szeroka, są jeziorka, a ponieważ nie było wiatru powierzchnia wody była lustrzana. Z jednej strony było widać odbicie lasu i rozkwitająca nieśmiało białe lilie,
Jezioro w lesie pod elektrownią w Jaworznie© krzicho
z drugiej strony widać było odbicie kominów i rozkwitającą ponad nimi parę:
Jeszcze jedno jeziorko w tym zamym lasie© krzicho
Po drodze jak zwykle zatrzymałem się na chwilę przy Balatonie. Wypiłem do końca wodę, odpocząłem i zrobiłem jeszcze jedno zdjęcie.
Balon na koniec udanej wycieszki© krzicho
Wycieczka była bardzo udana, nie udało mi się co prawda przejechać się do końca zaplanowaną trasą, ale dzięki temu odkryłem niebieski po lesie w okolicach elektrowni w Jaworznie. Do tego znalazłem jeszcze na mapie zielony w lasach obok Zalewu Imielińskiego i żółty, który może poważnie skrócić dojazd do Jaworzna. W sumie to jakby to połączyć, wyszłaby całkiem fajna wycieczka :)